Świat oszalał.

Oszalał na punkcie kulek mocy. Jeszcze parę lat temu, gdy je przygotowywałam, kosztujący pytali z czego to się robi, co jest w środku, czy sama wymyśliłam przepis. Dziś nikogo nie zaskakuje sama forma. Najwyżej dopytują o konkretne połączenia smakowe. Cóż się dziwić: kulki mocy przeszły do mainstreamu pod etykietą zdrowych słodyczy. Batony z suszonych owoców i pestek można kupić w każdym supermarkecie.

Co stanowi o ich sukcesie? Myślę, że jest kilka powodów:

1. Mnogość możliwości łączenia produktów: możemy mieszać smaki jak tylko mamy ochotę. Batony mocy prezentowane są nam pod kuszącymi nazwami chrupiący orzech, kuszący kokos, aromatyczna szarlotka.
2. Można nie tylko łączyć różne smaki ale też obtaczać w dodatkach oraz nadawać różne kształty (kulki, batony, wycinać kształty małymi foremkami do ciasteczek, czy nawet przygotować z nich spód wegańskiego ciasta bez pieczenia.
3. Skład: owoce, pestki, przyprawy. Nie ma oleju palmowego, cukru, hydrolizatów białek. Nie ma się do czego przyczepić, na pierwszy rzut oka.
4. Prostota wykonania. Potrzebny jest tylko mocny blender lub malakser. Przy odrobinie samozaparcia wystarczy nawet młynek do kawy.
5. Przyjemnie kleją się do zębów niczym toffi, a dodatek tłuszczu do suszonych owoców miło łagodzi ostrą słodycz suszonych owoców.

Oto uniwersalny przepis na kulki mocy